fot. Marie Anna Lee, University of the Pacific
Polska jeszcze kilka lat temu przodowała w eksporcie wieprzowiny. Dziś, kiedy codziennie z hodowli świń rezygnuje średnio 250 rolników, staliśmy się jednym z największych importerów. Tylko w zeszłym roku za prosięta i warchlaki, sprowadzane z zagranicy zapłaciliśmy 8,3 mld zł.
Import wieprzowiny z krajów Unii Europejskiej rośnie w Polsce rok do roku. Byliśmy potęgą w hodowli świń i produkcji wieprzowiny, dziś staliśmy się odbiorcą.
Spada hodowla świń i produkcja wieprzowiny - rośnie import
Średnio w Polsce z hodowli świń rezygnuje 250 rolników. Dramatyczną sytuację potwierdzają dane Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa - w 2007 roku pogłowie trzody chlewnej wynosiło 18 mln sztuk, dziś spadło do 11 mln. Co powoduje, że wciąż wzrasta import.
- W ciągu ostatniej dekady ten import wzrósł aż 4-krotnie. Na dodatek krajowi hodowcy trzody chlewnej uzależnili się od importu materiału hodowlanego – prosiąt i warchlaków, które sprowadzają głównie z Danii - informuje Jacek Krzemiński na portalu polskiemarki.info.
Rosną koszty, rosną straty
Zdaniem autorów raportu „Wieprzowina – nowa perspektywa”, który został wydany przez Związek Polskie Mięso, na taką sytuację wpłynęło to, że w Polsce od 2018 roku hodowla trzody chlewnej stała się nieopłacana - koszty są wyższe niż przychody. Potwierdza to informacja o hodowcach w Polsce, którzy muszą dokładać dziś 160 zł do jednego prosiaka, o czym więcej pisaliśmy >tutaj<.
Mniejsza cena za granicą - cena w Polsce spadnie
Zakłady mięsne w Polsce kupując świnie i wieprzowinę za granicą mogą otrzymać niższą cenę niż w kraju. Korzystając z takiej możliwości, zbijana jest cena w Polsce. Cena dla polskich hodowców spada, a koszty produkcji wciąż rosną - polscy rolnicy muszą dokładać. Dlaczego jest to możliwe, skoro rolnicy za granicą i tak ponoszą koszty produkcji?
Zdaniem Jacka Krzemińskiego dzieje się tak ze względu na to, że średnia wielkość gospodarstwa hodującego trzodę chlewną za naszą zachodnią granicą są większe niż w Polsce. W Polsce jest ponad 100 tys. gospodarstw hodujących trzodę ze średnią ilością 120 sztuk świń. W Danii takich gospodarstw jest tylko 7 tys., a pogłowie trzody chlewnej jest wyższe niż w Polsce. W większych gospodarstwach, które dominują za granicą, koszty produkcji w przeliczeniu na sztukę są mniejsze. Za granicą dominują wielkie fermy, zanikają mniejsze gospodarstwa.
Rolnicy zainwestowali w przetwórstwo
Do tego należy pamiętać, że za zachodnią granicą rolnicy mają dużą część udziałów w krajowych zakładach, koncernach. Najlepszym przykładem na to jest duński koncern Danish Crown, producent wieprzowiny, który jest w rękach spółdzielni duńskich rolników.
Małe i średnie gospodarstwa zostaną wyeliminowane?
Co będzie dalej? Autor tekstu zauważa, że przy obecnej sytuacji ekonomicznej, małe i średnie gospodarstwa nie będą miały szansy na rozwój, by “dognić” większych producentów, co doprowadzi do ich wyeliminowania.
Horror ASF i nieprawidłowości na rynku
Hodowcy trzody chlewnej w Polsce oprócz niskiej ceny, rosnących kosztów produkcji walczą jeszcze z afrykańskim pomorem świń. W tym roku w Polsce stwierdzono rekordową liczbę - niemalże 120 ognisk ASF. Pomór przechodzi przez kraj, pojawia się w kolejnych miejscach, tak jak np. na Kielecczyźnie, o czym więcej pisaliśmy >tutaj<. Wybijane są kolejne stada.
Do tego Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) informował niedawno o sygnałach, które otrzymali w sprawie rynku wieprzowiny. Jak się okazuje, dopuszczano się naruszeń - duzi przetwórcy i sieci handlowe nie chciały kupować zdrowego mięsa pochodzącego ze stref ASF (afrykański pomór świń). Skoro sieci nie kupowały mięsa ze stref, musiały ściągać je z zagranicy. Idealnym przykładem na to jest Biedronka - w Polsce ASF jest od 7 lat, jednak sieć zdecydowała się kupować mięso ze stref dopiero w tym roku.
Źródło: polskiemarki.info
Dodaj komentarz