Znana trenerka wspiera ogrodników!

Anna Lewandowska, trenerka, żona Roberta Lewandowskiego z powodu zakazów wychodzenia z domu pomaga swoim fankom się rozruszać. Udostępniła w swojej aplikacji treningi, które można wykonać nie wychodząc z domu. Wpadła na genialny pomysł! Najbardziej aktywnym fankom wysłała bukiety kwiatów. Producenci kwiatów z powodu koronawirusa i głupich zarządzeń władzy, mają teraz ogromne problemy. Targi, na których sprzedawali swoje produkty są zamykane, więc miliony kwiatów mogą wylądować na śmietniku. Sprawę już od kilku tygodni nagłaśnia także Michał Kołodziejczak, lider AGROunii.

Akcje dobroczynne Lewych

Lewandowscy od dawna angażują się w działalność dobroczynną. Robert Lewandowski przekazał 4 miliony złotych, które trafią do polskich szpitali zakaźnych. Ania promuje teraz akcje #posiłki dla seniorów. Wolontariusze rozwożą jedzenie osobom potrzebującym.

To wszystko jest bardzo ważne. Ale ludzie często zapominają o małych przedsiębiorcach. Ania nie zapomniała. Wysłała przepiękne bukiety tulipanów dla swoich fanów i współpracowników. Czym wsparła rolników, ogrodników, sprzedawców na targach, kwiaciarnie. Mały gest, a cieszy.

"

Jeśli możesz kup kwiaty

To sezon na sprzedaż kwiatów, jednak w ogrodnictwie trwa wielki przestój. Wszystko przez zagrożenie koronawirusem. Ogrodnicy alarmują, że jeśli sytuacja potrwa jeszcze kilka tygodni miliony kwiatów wylądują w śmietniku. Ludzie nie mają ochoty kupować kwiatów w czasie pandemii. Myślą o tym, by zabezpieczyć swoje podstawowe potrzeby.

Zamykają targowiska

W wielu regionach zostały pozamykane targi, bazary, stoiska na świeżym powietrzu. Sprzeczne zalecenia Wojewódzkich Stacji Sanitarno- Epidemiologicznych sprawiły że włodarze miast woleli „na wszelki wypadek” zamknąć czasami jedyny rynek zbytu dla rolnika czy ogrodnika! Tak stało się w Ciechanowie, Skierniewicach, Dąbrowie Górniczej,  Kwidzynie, Będzinie, Milanówku, Pabianicach czy w Pruszkowie. Zamknięto też niektóre bazary w Warszawie.

Bratki pojechały do Warszawy

Dobroczynną akcje, podobnie jak Ania Lewandowska zorganizował już wcześniej Michał Kołodziejczak z AGROunii. Najpierw pojechał do Pana Tomasza, z województwa łódzkiego i pokazał w internecie, jak gniją jego tysiące bratków. Pan Tomasz mówił, że nie ma możliwości sprzedaży ich do marketów, bo trzeba byłoby wypełnić szereg procedur, na które jest już za późno. Supermarkety wolą też kupować zagraniczne towary. Targi w okolicy mu pozamykali, a bezpośrednio nikt nie myśli, by kupować kwiaty.

Kołodziejczak długo nie myślał, zorganizował zrzutkę, wykupił tysiące bratków, przewiózł do Warszawy i przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie ułożył z nich napis „ŻYWNOŚĆ”.

„Dzisiaj ten trudny czas epidemii w Polsce wykorzystują korporacje, przejmując doszczętnie handel żywnością . Niestety bardzo często handlują żywnością zagraniczną, a polska się marnuje” – mówił Kołodziejczak.

Petycje o ratowanie polskiego rolnictwa trafiły do premiera RP i ministra rolnictwa.

3 tysiące bratków z których ułożony był napis zostały przekazane harcerzom z Hufca Warszawa, którzy opiekują się starszymi osobami w kwarantannie. Dostali od rolników także świeże warzywa.

Po happeningu AGROunii wojewódzkie sanepidy zaczęły wycofywać się z wydawania decyzji zamykających targowiska. Centrala wydała nowe wytyczne, a minister rolnictwa „zaapelował” do samorządów, by nie zamykały bazarów.

Dodaj komentarz

Komentarze