Grupa producentów nabiału z Ukrainy chce chronić krajowych rolników. Zwracają uwagę, że do ich kraju wwozi się coraz więcej mleka, masła i śmietany. Kiedy inne kraje bronią się przed zalewaniem ich zagranicznymi produktami Polska śpi – uważają rolnicy. „Choć jest szereg instytucji i pewnie setki urzędników, wygląda jakby nic nie robili. Problemy się piętrzą: import produktów, przepakowywanie, lewe faktury, błędne oznaczenia kraju pochodzenia - komentuje Filip Pawlik z AGROunii.
Nacjonalizacje rynków handlowych widzimy w całej Europie. Kraje robią to na różne sposoby. Czechy wprowadzają właśnie obowiązek sprzedaży krajowych produktów w supermarketach na poziomie 55 proc. Protestujący rolnicy w Niemczech domagają się , by 80 proc. owoców, warzyw czy mięsa było od lokalnych dostawców. Ukraina także upomina się o swoje. Grupa 14 producentów nabiału wydała oświadczenie o przeprowadzeniu specjalnego dochodzenia w sprawie rosnącego importu na Ukrainę w celu ochrony krajowych producentów. „Z przytaczanych danych wynika, że w 2020 roku na Ukrainę dostarczono około 47 tys. ton sera, 28 tys. ton mleka pełnego i 12 tys. ton masła” - napisał poseł PE Krzysztof Jurgiel do Komisji Europejskiej. W związku z sytuacją pyta on czy Komisja planuje podjąć jakieś działania.
„Mimo zrozumienia dla obaw strony ukraińskiej o krajowy przemysł mleczarski, dostrzega się w podjętych działaniach znamiona protekcjonizmu, co może utrudnić dostęp do rynku ukraińskiego polskich i europejskich eksporterów produktów mleczarskich i naruszać przepisy prawa UE dotyczące
swobodnego przepływu towarów, osób, usług i kapitału.” - napisał Jurgiel.
Rolnicy krytycznie o polskich służbach
Polscy rolnicy zaznaczają, że Ukraina pokazuje jak ważny jest wewnętrzny rynek i, że nie chce pozwolić na zbyt duży przywóz towarów do swojego kraju. Jak zauważa Filip Pawlik z AGROunii, mimo, że wiele osób uważa Ukrainę za gorzej zorganizowaną to kraj ten od Polaków wymaga dodatkowych badań produktów i bardzo tego przestrzega.
„ Zastanawiam się w którym kierunku zmierza polski rząd, bo widzimy brak kontroli wwożonych produktów, brak prawidłowego znakowania, przepakowywanie owoców i warzyw. Dziś rolnicy zmagają się z problemami przez COVID-19, a służby kontrolujące śpią. Supermarkety rozdają karty i robią co chcą z rolnikami i konsumentami” - mówi Filip Pawlik.
Dodatkowo rolnik zwraca uwagę na to, że mamy szereg instytucji, które mogłyby się tym zająć.
„Mamy urzędników bardzo wielu, ale nic nie robią: ministerstwo rolnictwa, UOKiK, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa, a nawet Urząd Skarbowy. Ja dziś sprzedaję ziemniaki 40 gr/kg, a tymczasem do Polski wwożone są ziemniaki bez żadnych dokumentów, warzywa są przepakowywane, zmieniany jest kraj pochodzenia. Wolna amerykanka.” - mówi działacz AGROunii.
Dodaj komentarz