Jesteś klientem niemieckiego Kauflandu? Uważaj, bo mogłeś zostać oszukany. Kaufland wie, że my, Polacy, jesteśmy przywiązani do rodzimych produktów zwłaszcza, jeśli chodzi o produkty typu warzywa czy owoce.
Twoja uwaga zasypia
Kołodziejczak jednak jak zawsze jest czujny. Własnie robi prywatną inspekcję handlową w Kauflandzie. Interesują go ziemniaki. Najpierw ogląda etykiety. Standardowo: kraj pochodzenia – Polska, flaga Polski zdobi cennik. Na worku z ziemniakami informacja, że produkt jest polski. Wszystko się zgadza. Dobre, bo polskie – kupujemy. Tylko, że Kołodziejczak to wytrawny gracz i do tego ma nosa. Odsuwa skrzynkę, a tam etykieta, że ziemniak jest… niemiecki. Tak, Niemcy zrobili sobie w Polsce rynek zbytu ziemniaka.
Obejrzyj film z inspecji Kołodziejczka:
Kłamstwo w żywe oczy
Jeżeli produkt jest rzekomo polski, a dopiero starannie ukryta etykieta ujawnia niemiecki import ziemniaka, to można pomyśleć tylko jedno. Kaufland jest bardzo nie fair, oszukuje nas jako swoich klientów, którzy wydają w nim swoje ciężko zarobione pieniądze. Oszukuje też nas jako polskich rolników, udając, że wspomaga polskie gospodarstwa, a, nie oszukujmy się, fajnie wygląda etykieta z radosną nowiną, że produkt powstał w kraju na Wisłą. Od razu robi się cieplej na sercu.
Coś tu nie gra
Skoro ludzie chcą kupować polskie produkty, to dlaczego im tych produktów zwyczajnie nie sprzedawać? Sprawa jest bardziej złożona. Niemiec najwidoczniej chce zarabiać podwójnie. Chciałoby się rzec: Ach, ta niemiecka solidność, niezawodność, przedsiębiorczość. Chodzi o to, że niemiecka sieć najwyraźniej wspiera swoich rolników. Polska jest dla niemieckich rolników jedynie kolejnym rynkiem zbytu ziemniaków. Wychodzi na to, że niemiecki supermarket jedynie robi w Polsce potężny biznes, zapominając o tym, że skoro u nich kupujemy, to wypadałoby kupować ziemniaki od polskich dostawców. Istnieje coś takiego jak społeczna odpowiedzialność biznesu.
To nie takie proste
Z jednej strony oznaczenie produktu jako polski to skuteczny wabik na klienta, a z drugiej strony odbiorcy ziemniaków próbują wmawiać naszym polskim rolnikom, że rzekomo polskie ziemniaki są niższej jakości albo nie są tak ładne jak zachodnie. Wolne żarty… co jak co, ale my Polacy jesteśmy specjalistami w dziedzinie uprawy ziemniaków. Można się tylko domyślać, że w tym wszystkim chodzi o to, aby polski rolnik nie miał rynku zbytu dla swoich produktów. A jeśli nie masz rynku zbytu, to zwijaj biznes. Niemcy przywiozą.
Baśnie o nadprodukcji ziemniaka
Skoro niemiecki Kaufland sprzedaje u nas niemieckie ziemniaki w „polskich mundurkach”, to ziemniaków u nas nie jest za dużo, ale brakuje! Czy brakuje? Nie, oczywiście, że nie brakuje. Po prostu miejsce polskiego rolnika na półce w supermarkecie zajął niemiecki. Gdzie ma sprzedawać polski rolnik? Może pod Kauflandem, jak sierota po polskiej gospodarce?
A może i my zrobimy Niemcom psikusa
Kupując ziemniaki, prośmy obsługę o jednoznaczną odpowiedź, skąd pochodzi produkt. Jeśli okaże się, że jesteś oszukamy, pokaż figę z makiem, odkładając produkt na półkę. Spadek sprzedaży z pewnością skłoni sklep do refleksji i w pogoni za zyskiem sam zacznie szukać polskiego dostawcy. Pamiętaj, koniec końców ostateczna decyzja o tym, co stoi na niemieckich półkach w Kauflandzie należy tylko do Ciebie, bo to ty płacisz.
Anna Szpilkowska
Dodaj komentarz
Komentarze
Promowanie i dotowanie produktów gorszej jakości (czyli polskich) jest totalnym bezsensem. To demoralizacja. Tak jak zasiłek dla bezrobotnych. Rynek weryfikuje się sam.
A ja się pytam gdzie w takich sytuacjach jest Biuro Ochrony Konsumenta i czy został wszczęty proces sądowy względem marketu Kaufland?? Pomijam już fakt, że sama nazwa Kaufland sugeruje u kogo kupujecie...
Tylko POLSKIE NAUCZCIE SIE POLACY JEZELI CHCECIE ZYC GODNIE, A NIE JAK NIEWOLNICY
A jak jest w Biedronce? Polacy ciągle uważają, że to sklep na ich kieszeń, a że jakość trochę niższa, to coć za coś.