Warszawa chcę sobie zrobić karykaturę wsi. Farma miejska w Warszawie- to jeden z pomysłów zgłoszonych w Budżecie Obywatelskim. Ma kosztować 5 milionów złotych. Niektórzy rolnicy nie kryją oburzenia. Kiedy oni hodują zwierzęta na jedzenie – miasto protestuje. A teraz dla zabawy, w formie cyrku będą pokazywać, jak wygląda wieś. Chcą też uprawiać eko warzywa w mieście spowitym smogiem. Rolnicy zapraszają do agroturystyk, które prowadzą prawdziwi gospodarze.
Dla edukacji?
W ostatnim budżecie obywatelskim na 2022 rok został zgłoszony pomysł stworzenia farmy miejskiej w Warszawie. Autorka projektu wskazuje, że miałyby tam być: budynki gospodarcze, zagrody, wybiegi dla zwierząt, ule, szklarnie i tunele foliowe, wiata z paleniskiem, ścieżka edukacyjna, ogród sensoryczny oraz naturalny plac zabaw.
“Warszawska Farma Miejska byłaby pierwszym takim obiektem w naszym mieście. Otworzyłaby nowe możliwości kształcenia i uświadamiania mieszkańców w zakresie ekologii, zdrowego żywienia oraz promowania uprawy warzyw i owoców w przestrzeni miejskiej - argumentuje Dominika Rybarczyk autorka pomysłu.
Pomysł dla mieszkańców wsi brzmi abstrakcyjnie, ale warszawskie media są zachwycone. Takie miejsca istnieją i nie są odtworzone przez miasto, a są prawdziwe. Wystarczy tylko wyściubić nosa poza stolicę. W każdej agroturystyce, u każdego rolnika czy w każdym skansenie w zależności od potrzeb możemy się kształcić i uświadamiać. Miejsca te dostępne są dla każdego. Jeśli wykonamy mały wysiłek zobaczymy prawdziwy sad, prawdziwe gospodarstwo i prawdziwą produkcję żywności. Rolnicy wskazują, że miasto chce żyć w iluzji, chce widzieć udawane gospodarstwa.
„Nawet ciężko skomentować takie pomysły. Póki co w Polsce wieś istnieje, ma ogromne problemy i jest w trudnej sytuacji, jednak nie czas na umieszczanie nas w "zoo". Wieś zmienia się cały czas i prawdziwy jej obraz będzie tylko tam gdzie funkcjonuje naturalnie. Wystarczy wyjechać kilka kilometrów za Warszawę. - mówi rolnik z Lubelszczyzny Jarosław Wojtaszak.
Dzieci nie wiedzą skąd jest mleko
Niestety coraz częściej słyszymy, że dzieci nie wiedzą skąd bierze się jajko, miód czy marchewka. Trzeba o tym mówić- co do tego nie ma wątpliwości. Jednak lepiej pokazać prawdę, a nie udawane miejskie gospodarstwo. Szkoły w celach edukacyjnych już od dawna organizują wyjazdy do rolników czy agroturystyk, aby dzieci wiedziały, że mleko nie jest z “Biedronki”, a od krowy. Wszystkie założenia farmy, która miałaby powstać w Warszawie to nic innego, jak to co oferują agroturystyki i nasze polskie rolnictwo. Warszawiacy zamiast wspierać polskie rolnictwo chcą się bawić w wieś na własnym podwórku. Tylko po co?
Ekologiczna hodowla w smogu
W projekcie należy zaproponować lokalizację. Autorka wskazuje : „Warszawska Farma Miejska mogłaby powstać na działce między elektrociepłownią Żerań, a Trasą S8.”
To kolejny absurd. Ekologiczna hodowla przy elektrociepłowni i trasie szybkiego ruchu. Te warzywa mogłyby być niejadalne.
“- Głównym zadaniem będzie edukacja i promocja ekologicznego stylu życia… “
Autorka pomysłu chce hodować ekologiczne warzywa, owoce czy zioła.
„Jako producent warzyw, mieszkaniec wsi nie wyobrażam sobie produkowania warzyw w mieście pełnym smogu. Jako osoba często odwiedzającą miasto dostrzegam wyrazistą różnice w jakości powierza. Farma miejska w hałaśliwym mieście, gdzie mają być hodowane również zwierzęta to pomysł całkowicie poroniony, pokazujący brak odpowiedzialności pomysłodawców.” - mówi nam Filip Pawlik z AGROunii.
Rolnicy dodają, że produkcja żywności to skomplikowana sprawa, to nie zabawa. Uczyć się powinniśmy od praktyków, ludzi z wieloletnim doświadczeniem.
„Droga ta zabawa i niebezpieczna. Żeby nie było tak, jak z kozami na wiślanej wyspie. Zdechły z głodu, bo ktoś myślał, że mogą jeść tylko trawę. Niektóre zostały zagryzione przez psy. Niech te osoby wezmą pełną odpowiedzialność za tę zabawę, kiedy zwierzęta im padną lub warzywa będą trujące” - mówi działacz AGROunii Andrzej Waszczuk z Lubelszczyzny.
Zwierzęta zabawka dla człowieka.
Na miejskiej farmie miały by zagościć również zwierzęta w formie mini zoo. To także budzi wielkie wątpliwości. Rolnicy wskazują, że kiedy rolnik w gospodarstwie hoduje zwierzęta w dobrych warunkach to ekolodzy i tak mają z tym problem. A tu miałaby powstać hodowla zwierząt w środku miasta – w hałasie - ku radości i zabawie odwiedzających. Zwierzęta narażone będą na permanentny stres związany z licznymi grupami odwiedzających.
Bezsensowny wydatek
Kwota, która miałaby być przeznaczona na farmę jest ogromna. To prawie 5 milionów złotych. Pieniądze z budżetu można przeznaczyć na inne potrzeby obywateli zamiast dublować coś, co już istnieje. Wielu rolników jest otwartych na prowadzenie warsztatów zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Takie zajęcia mogłyby pokazać, jak wygląda od podszewki powstawanie warzyw czy owoców, proces siania, sadzenia, a potem ich zbioru.
„Rolnictwo to nie zabawa. Jako producent warzyw z chęcią zaproszę wycieczkę z Warszawy aby pokazać jak wygląda profesjonalna produkcja warzyw najwyższej jakość oraz z wyjątkowymi walorami smakowymi.” - mówi Adrian Stępień.
Dodaj komentarz