Członek PIS, rolnik Władysław Siejka wyłamał się z partyjnej dyscypliny i nawrzucał ministrowi rolnictwa. Wytknął Ardanowskiemu, że sprzyja niemieckiemu interesowi. Ostrą wymianę zdań zarejestrowali reporterzy Gazety Wyborczej.
Jak pisowiec z pisowcem
Rolnik Władysław Siejka zdołał na Kongresie w Katowicach przedstawić swoje zdanie na temat psucia polskiego rolnictwa bezpośrednio ministrowi Ardanowskiego. W emocjonalnej wypowiedzi patrząc prosto w oczy ministrowi zarzucił władzy, że nie broni interesów polskiego rolnika. Za to sprzyja kanclerz Merkel i Ukrainie.
Sprzyja Merkel
Ardanowski miał na to niewiele do powiedzenia. Jedynym argumentem było to, że jesteśmy częścią Unii Europejskiej i przepisy unijne nas obowiązują. W materiale Gazety Wyborczej wyraźnie widać, że minister rolnictwa lekceważąco odwraca się od rolnika i odchodzi nie podejmując dyskusji. Na co rolnik, będący członkiem PiS, pyta retorycznie: „mam być całe życie na kolanach?”. Jednak minister tego nie słyszy, a na pewno słyszeć nie chce. Sejka stanowczo mówi, że sytuacja jest coraz gorsza, a to że funkcjonują przepisy unijne to nie znaczy, że to mają być przepisy proniemieckie.
Kongresowy zgrzyt
Na filmowym materiale, możemy zobaczyć, jak zdesperowany rolnik wyrzuca innym funkcjonariuszom PIS-u, że minister rolnictwa sprzyja niemieckiemu interesowi. W sposób emocjonalny opowiada, że w ciągu pół roku zniszczono hodowlę trzody chlewnej, a ostatnie trzy miesięcy to niszczenie hodowli bydła. Jednak oprócz dziennikarzy nikogo to nie obchodzi. Przecież kongres miał być sukcesem, a tu taki zgrzyt. Na koniec Władysława Siejkę zaprasza organizator kongresu... pewnie na dywanik do prezesa.
„W ciągu pół roku zniszczono hodowlę trzody chlewnej, teraz niszczy się hodowlę bydła, całe państwo polskie dba o interesy na przykład Ukraińców. Eksportuje się jałówki, półtoraroczne za 9-8 tysięcy zł za sztukę. Byka 30-miesięcznego, żeby go uchować do wagi 700-800 kg sprzedaje się za 3 tysiące. Nikt, żaden producent na to nie pójdzie. Ja jeszcze jestem tym ostatnim idiotą, który wyprzedaje tę produkcję, którą zacząłem kilka lat wcześniej. Nie mam ani jednego cielęcia, żeby produkcje podtrzymywać. Miałem 100 sztuk, a mam 20 kilka i je sprzedam i kończę zabawę.”
- mówił na kongresie PIS wyraźnie wkurzony działacz i rolnik Władysław Siejka.
K. M.
źródło: wyborcza.pl
Dodaj komentarz
Komentarze
Nie wiem czy rolnicy nie musieliby znowu zaufać PSL, bo tam są chociaż fachowcy i mają coś do powiedzenia w UE, PiS to same miernoty
Organizujcie się!!Trzeba Wam kogoś tak bezkompromisowego ,jak Lepper!!