Michał Kołodziejczak pokazuje, że Polacy produkują zdrową żywność i mówi stanowcze NIE! rozsiewaniu krzywdzących informacji o szkodliwych substancjach w polskich warzywach. Komisja złożona z niezależnych ekspertów przebadała jego płody rolne na ponad 200 substancji, nie dopatrzono się niczego, co mogłoby zagrażać zdrowiu konsumentów.
Jak wyglądało badanie?
Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin zbadała warzywa rolniczego działacza. 2 tygodnie temu inspektorzy przyjechali na jego pole w woj. łódzkim, pobrali próbki, spisali protokół i warzywa spakowali w worek, który został zaplombowany. Próba kapusty została pobrana urzędowo.
Kapusta została zbadana na 224 substancje + glifosat. Okazało się, że niczego nie wykryto. Kapusta spełnia wszystkie normy i jest najwyższej jakości. „Mogą ją jeść niemowlaki, kobiety w ciąży, wszyscy”- mówi Michał Kołodziejczak. Jest ona produkowana w konwencjonalnej uprawie.
Michał Kołodziejczak deklaruje wprost: Nie ma nawet miligrama glifosatu, bo w moim gospodarstwie tego środka się nie używa.
Środki do uprawy w Polsce
Środki ochrony roślin używa się w uprawach w całej Europie i na całym świecie. Jest to normalne. Wyznaczone są jednak normy, których rolnicy muszą przestrzegać. W Polsce te normy są bardzo restrykcyjne.
Ostatnio głośno zrobiło się o glifosacie, który jest w Roundupie, środku do zwalczania chwastów.
Glifosat nie jest zabroniony w Polsce, a także w innych krajach Europy, ale jak informują nas rolnicy, co do zasady w rodzinnych gospodarstwach się go nie używa. Ci, którzy go używają robią to z najwyższą starannością. Doskonale wiedzą, że żadne środki nie mogą pozostać w jedzeniu. Jeśli okazałoby się, że produkcja jest trująca to cała ciężka praca rolnika wylądowałaby na śmietniku. Oprócz ogromnych strat, rolnik mógłby stracić dobre imię, na które pracował latami.
Michał Kołodziejczak zwraca jednak uwagę, że gorszej jakości mogą być produkty z zagranicy. Nie dość, że w krajach pozaunijnych są inne normy produkcji to dodatkowo produkty nie są badane tu na miejscu, bo posiadają już zagraniczne atesty. „Ja bym się zastanowił czy właśnie te produkty nie są dla nas szkodliwe”. - mówi Michał Kołodziejczak.
Supermarkety nie chcą polskich
Nie od dziś wiadomo, że supermarkety prowadzą nieuczciwe praktyki kupna i sprzedaży. Dyktują ceny na rynkach. Kupują w hurtowych ilościach warzywa i owoce. Stawiają swoje warunki, jeśli rolnik ich nie spełni, bo mu się nie opłaca to wolą kupić produkt gorszej jakości. Kiedy i jak chcą podnoszą też ceny w sklepach. Czasami nie jest to związane z żadnym czynnikiem np. z suszą.
Michał Kołodziejczak jest praktykiem. Już dawno zauważył, że supermarkety prowadzą wyniszczającą politykę. Wolą kupić produkt zagraniczny, a nie chcą kupować od polskich rolników.
Dodatkowo każą polskich rolników za działalność w obronie polskiej produkcji.
„Markety i dostawcy zmówili się i mają nie kupować od Kołodziejczaka i jego kolegów z AGROunii, dlatego takiej zdrowej kapusty w wielkich sieciowych sklepach nie kupicie” - mówi Kołodziejczak. Działacz wyjaśnia, że te zdrowe, przebadane produkty można najczęściej znaleźć w małych, lokalnych sklepach i na targach
AGROunia walczy
AGROunia od lat pokazuje patologię na polskim rynku. Prowadzi aktywne działania na rzecz prawidłowego oznakowania produktów krajem pochodzenia, głośno mówi o tym, że korporacje zawyżają ceny, tworzą monopole.
„Cała ta nasza walka, żeby zatrzymać dominacje wielkich sieci handlowych ma na celu także to, aby małe sklepy były. Jeśli znikną, a zostanie 5 supermarketów to one mogą w każdej chwili się zmówić i nie kupować od rolnika pod byle pretekstem. Wtedy my- nie mielibyśmy komu tej zdrowiej kapusty sprzedać”. - mówi Michał Kołodziejczak.
AGROunia cały czas promuje polską żywność, a także prowadzi działania, by nie pozwolić Polsce uzależnić się od zagranicznych korporacji. Rolnicy z niepokojem patrzą na działania ludzi, którzy szkalują polskie produkty i sieją ferment. „Damy radę, działamy dalej”- mówi Michał Kołodziejczak.
A.S.
Dodaj komentarz
Komentarze
Może zamiast pisać o kapuście zbadajcie rzepak, pszenicę, proso, grykę - czyli generalnie zboża dla których namiętnie polscy rolnicy stosują desykację.
proszę sprawdzić ortografię w tym artykule bo ludzie to czytają i potem sami źle piszą