Jan Śpiewak
Portal Onet opublikował film, który ujawniał koszmarne warunki przetrzymywania zwierząt hodowlanych na futra w Polsce. Widzowie mogli zobaczyć poranione zwierzęta, które cały życie przebywają w maleńkich klatkach. Z analiz wynika, że futrzarze wykorzystują tanią siłę roboczą, zatruwają życie mieszkańcom wsi i transferują zyski poza polskie granice.
PIS znów przeciwko futrzarzom
Zaledwie kilka godzin później Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej zapowiedział, że Prawo i Sprawiedliwość przedstawi w parlamencie projekt ustawy, który zakaże tego typu hodowli. W 2018 roku podobna próba zakończyła się niepowodzeniem. Lobbing hodowców związanych z medialnym imperium Tadeusza Rydzyka skutecznie storpedował próby zakazu hodowli. Teraz ma być inaczej. Można usłyszeć, że to próba sił w ramach rządzącej koalicji i próba otwarcia na nowy elektorat.
PiS chce pokazać bardziej ludzką twarz. Jak pokazują badania większość Polaków popiera projekt zakazu hodowli. Podobne regulacje istnieją w wielu europejskich krajach. Ostatnio zakaz hodowli przyjęła Słowacja. Branża futrzarska kontratakuje i przekonuje, że jeśli zakaz przejdzie będzie to oznaczać wielkie straty dla polskiej gospodarki. Ile jest prawdy w zapewnieniach branży o potężnym ciosie dla polskiej gospodarki i dla polskich rolników? Niewiele. To typowy biznes kolonialny, który opiera się na eksploatacji kraju. Futrzarze wykorzystują tanią siłę roboczą, zatruwają życie mieszkańcom wsi i transferują zyski poza polskie granice.
To jest po prostu smród
Wielkie fermy zwierząt hodowlanych na futra to zmora mieszkańców wsi. Ludzie skarżą się przede wszystkim na przerażający odór, insekty i uciekające z ferm zwierzęta, które później zagrażają rodzimym gatunkom. W dodatku pojawienie się fermy w okolicy oznacza od razu spadek wartości nieruchomości nawet o kilkadziesiąt procent. Danuta Olszówka sołtys miejscowości Rościn opisywała na antenie Radia Maryja z czym się wiąże hodowla norek dla jej mieszkańców: „To nie jest zapach ani odór. To jest po prostu smród. Do tego dochodzi plaga much. My nie możemy normalnie funkcjonować, ponieważ w naszej miejscowości ta ferma znajduje się w samym centrum wsi.” Właścicielem fermy jest kapitał duński. Wszędzie tam, gdzie mają pojawić się fermy protestują też mieszkańcy, którzy wiedzą, że jakość ich życia i możliwość zarobku radykalnie się zmniejszy. Niestety ich protesty są bardzo utrudnione dzięki dziwnym zmianom w prawie, które miały miejsce w 2004 roku. Od tego czasu fermy na ponad osiemdziesiąt tysięcy sztuk zwierząt nie potrzebują żadnych specjalnych zgód środowiskowych. W połączeniu z panującą w wielu samorządach korupcją i bezhołowiem, fermy powstają blisko ludzkich zabudowań, zamieniając życie mieszkańców w koszmar.
Gdzie te miejsca pracy?
Wbrew temu co mówią przedstawiciele branży futerkowej fermy tworzą mało miejsc pracy i do tego jeszcze słabo płatnych. Szacunki mówią od niespełna tysiąca osób (dane z ZUS za 2017 rok) do pięćdziesięciu tysięcy osób zgodnie z raportem firmy konsultingowej Pricewaterhousecoopers. Te dane nie znajdują jednak potwierdzenia w większości dostępnych badań. Dane z Instytutu Przedsiębiorczości i Rozwoju wskazują na trzynaście tysięcy osób zatrudnionych na fermach i ta liczba jest prawdopodobnie najbliższa prawdzie. Fermy zatrudniają osoby niewykwalifikowane, w tym bardzo wielu imigrantów zarobkowych zza naszej wschodniej granicy.
Nieprzypadkowo bohaterem filmu Onetu był Żenia z Kijowa, który zatrudnił się na fermie, żeby dokumentować straszne warunki, w których hodowane są zwierzęta. Udział ferm w polskiej gospodarce jest mniej niż śladowy. W raporcie Zachodniego Ośrodka Badań Społecznych i Ekonomicznych odpowiada za jedynie 0,08 procent PKB i 0,16 procent eksportu. Natomiast jej udział w podatkach jest już całkowicie śladowy i wynosi 0,014 proc. Oznacza to, że najprawdopodobniej więcej do tego biznesu jako podatnicy dopłacamy niż dostajemy w formie opłat.
Zyski transferowane są na zachód
Kto na tym zarabia? Kilku wielkich hodowców i zagraniczne korporacje. Futra są eksportowane na zachód i tam podlegają obróbce. Polskę opuszcza najmniej przerobiony, najtańszy produkt. Większość zysku trafia więc do miejsc,w których ulokowani są właściciele firm, działają szwalnie, projektanci ubrań, które zamieniają skóry zwierząt w drogie futra. Zgodnie z raportem Zachodniego Ośrodka Badań Społecznych i Ekonomicznych w Polsce zostaje najwyżej 12,5 procent wartości gotowego futra. Tyle wynosi cena skóry i uboju. Cała reszta transferowana jest na zachód.
Czy Polacy mają dorzucać się do zysków kilku rodzimych korporacji i wielkiego zachodniego kapitału? Oczywiście, że nie. To kolejny biznes pod tytułem sprywatyzujemy zyski i uspołecznimy koszta. Przemysł futerkowy otacza wielki smród. Czas już przewietrzyć w tym pokoju. Polska nie jest kolonią, żeby tego typu brudne interesy miały tutaj swoje eldorado. Dajcie żyć mieszkańcom wsi i zwierzętom.
źródło: Onet.pl
Dodaj komentarz
Komentarze
W końcu jakiś rzetelny artykuł zgodny z prawdą!
Znacie kogoś kto pracował na fermie lisów,czy norek,bo ja znam,kolega pił po pracy żeby zabić w sobie traumę,musiał robić bo akurat tak agencja go ruchneła,dużo by mówić,za to drugi na farmie lisów dwa dni wytrzymał,to makabra jakaś,brawo PiS, Brawo Kaczyński,
Bardzo dobrze,zakazać tej masakry w końcu,całe życie ja,żona,moje dzieci i wnuczek żyjemy bez futer,wszystkie zwierzęta futerkowe to inteligentne stworzenia,co z wami ludzie,czemu mamy pozwalać na takie bestialstwo,brawo Kaczyński,panie prezesie chylę czola
Dużo emocji, straszenie "zagranicznym kapitałem", kolonializmem, biedą szwaczek, a jakoś mało treści. Cała strona ekonomiczna artykułu to wypisz wymaluj populistyczna ideowa przeklejka z wSieci albo Gazety Polskiej. Zabrakło tylko słowa neoliberalizm i byłby komplet.
W swietle tego materialu o hodowli norek w Polsce, wnioskuje ,ze praktycznie polscy hodowcy to pospolite slupy dla zagranicznych korporacji. Skoro tak jest ,to Ja bym w morde walil tych hodowcow a po tym zabiegu zezwolil bym na hodowle norek pod prawem sprzyjajacym gospodarce polskiej i mieszkancom. Nie wolno zabraniac dzialalnosci gospodarczej lecz ja otoczyc szczegolnym prawem. Farmy musza byc oddalone od miejsc zamieszkania ludnosci- z uwzglednieniem wiejacych wiatrow i zgode musza wyrazic ludnosc najblizej zamieszkala. Kontrole co miesiac celm wyegzekwowania praw przynaleznych zwierzynie . Hodowla norek,lisow musi spelniac warynek cyklu zamknietego od norki do futra. Wtedy to ma sens ekonomiczny dla budzetu kraju.