Jan Śpiewak
Co łączy Annę Lewandowską, Zbigniewa Bońka, Federację Ziemniaka i Jacka Dubois? Wszyscy wykorzystują system sądowy do zamykania ust swoim krytykom. To patologia, która zabija wolność słowa i debatę publiczną.
Ania Lewandowska - sportsmenka, trenerka fitness, żona Roberta Lewandowskiego, wystąpiła ostatnio w mediach społecznościowych w doczepionym worku, który miał udawać gruby brzuch. Nie spodobało się to Mai Staśko, która skrytykowała ją za obrażanie osób otyłych. Lewandowska zamiast bronić swoich racji wystosowała pismo przedprocesowe do Staśko żądając zdjęcia krytyki. Po zmasowanej publicznej krytyce Lewandowska wycofała się ze swoich gróźb.
Nie jestem zaskoczony zachowaniem Lewandowskiej. Sam byłem pozwany 25 razy przez możnych tego świata za krytykowanie ich i nagłaśnianie wątpliwych moralnie interesów. Bogaci i wpływowi są przyzwyczajeni do tego, że mówi i pisze się o nich dużo i dobrze. Dzięki firmom PR i życzliwym dziennikarzom znani i lubiani są przedstawiani w pozytywnym świetle. Żyją w bańce próżności, w której słyszą tylko o tym, że są wspaniali. Stoją za tym potężne interesy i klasowa lojalność. Adwokaci nie krytykują prawników, biznesmeni nie krytykują bogatych przedsiębiorców. Nikt nie chce się narazić. Wolność słowa obowiązuje w Polsce tylko wtedy, gdy nie naraża się czyichś interesów. Jeśli jednak ktoś spoza elit śmie krytykować naszych półbogów, musi się liczyć z najbardziej surowymi konsekwencjami.
Długa lista ofiar wolności słowa w Polsce
Anna Wilk lokalna dziennikarka z Wronek jako pierwsza opisała i nagłośniła aferę mobbingową w Amice. Warunki pracy były tak złe w firmie, że jedna z pracownic popełniła samobójstwo. W małym mieście podnieść rękę na największego pracodawcę to nie lada odwaga. Korporacja wytoczyła jej za to proces o zniesławienie z kodeksu karnego. Sąd pierwszej instancji skazał ją na karę grzywny i zakazał wykonywania zawodu! Sąd drugiej instancji podtrzymał grzywnę, ale łaskawie cofną zakaz. Jackowi Dubois znanemu warszawskiemu adwokatowi i sędziemu Trybunału Stanu nie spodobało się, że przypomniałem o tym, że jego kancelaria zarabiała krocie na warszawskiej reprywatyzacji. Również wytoczył mi karny proces. W innej sprawie, którą wytoczy mi inny warszawski prawnik, sędzia uznał, że sformułowanie dzika reprywatyzacja oznacza udział w grupie przestępczej i skazał mnie na wysoką karę grzywny. Zbigniewowi Bońkowi nie spodobało się, że dziennikarz Piotr Nisztor zaczął opisywać jego związki z oficerem służb bezpieczeństwa PRL. Wytoczył mu proces i zażądał zakazu publikacji na jego temat. Sędzia wydał roczny zakaz pisania na temat Bońka nie tylko dla Nisztora, ale całej jego redakcji. Polska Federacja Ziemniaka poczuła się dotknięta za to, że Michał Kołodziejczak stwierdził, że do Polski importuje się gigantyczne ilości ziemniaków z zagranicy, żeby zmuszać lokalnych producentów do sprzedawania swoich produktów poniżej kosztów produkcji. Federacja Ziemniaka zarzuciła liderowi AgroUnii brak poszanowania dla demokracji i brak wystarczających kompetencji do zabierania głosu w sprawie.
Elity przeciwko demokracji
Elity nie rozumieją zasad demokracji, bo jej po prostu nie chcą i nie lubią. Żyjemy w kulturze, która każe padać nam na kolana przed bogatymi i celebrytami. Należy im się tylko podziw i uznanie. Otoczeni przez grono potakiwaczy nie mogą uwierzyć i tracą cierpliwość, gdy ktoś śmie ich krytykować. Nie rozumieją, że wolność słowa i prawo do krytyki jest podstawą każdej demokracji. Dlatego wykorzystują system prawny stworzony przez elity do uciszania głosów sprzeciwu. W Polsce można wytoczyć pozew o zniesławienie w prosty i przyjemny sposób. Obrażony celebryta ma kilka dróg. Pierwsza to pozew cywilny. Druga to pozew karny. Trzecia droga to wniosek o zabezpieczenie powództwa, która umożliwia nałożenie cenzury prewencyjnej na niewygodnych krytyków. Czwarta droga to wysłanie pisma przedprocesowego, w którym grozi się gigantycznymi kosztami. Często wszystkie te taktyki są stosowane na raz. W Polsce można dostać dwa wyroki w tej samej sprawie w trybie karnym i cywilnym. Wytoczenie procesu to kwestia kilkuset złotych opłat i koszty dla prawnika. Dla możnych i bogatych to są grosze, dla tych którzy są skarżeni to często majątek. W sądach decydują ludzie, którzy często przekładają lojalność wobec swojej elitarnej grupy nad sprawiedliwość. Krytykowanie sędziów, czy wpływowych prawników jest szczególnie ryzykowane. Nie wiadomo kto z kim, kiedy aplikację kończył, czyj syn, w jakiej kancelarii pracuje.
Koszty procesów to dla bogatych grosze, a nie o wygraną zawsze chodzi, ale o tak zwany efekt mrożący. Chodzi o to, żeby nikt już więcej nie wpadł na tak głupi pomysł, jak krytyka znanych i wpływowych. Media w Polsce to często przedstawiciele interesów korporacji i partii politycznych. Organizacje pozarządowe są słabe, uzależnione od grantów i na pasku lokalnych władz. Prokuratura i służby pozostają ślepe na ewidentne łamanie prawa. Państwo działa wtedy tylko, gdy musi, albo ma w tym polityczny interes. Polska demokracja jest słaba i krucha. I to elitom odpowiada. W takim świecie nie rządzi prawda i sprawiedliwość, ale pieniądze. W świecie elit można każdego kupić i każdy ma swoją cenę. Obywatelom pozostaje tylko głośno krzyczeć, gdy widzą niesprawiedliwość. Nasz donośny głos to ostatnie narzędzie w obronie przed przemocą elit. I dlatego musimy głośno krzyczeć, gdy próbuje się nam odebrać to prawo. To ostatni bastion demokracji w świecie.
Dodaj komentarz
Komentarze
Mięsożercy wymierają jak dinozaury?
Żyjecie w MEATrixie !!!! https://www.youtube.com/watch?v=lwbuPTVmogU
Co by się stało gdybyśmy wszyscy zostali wegetarianami? www.innpoland.pl/125943,co-by-sie-stalo-gdybysmy-wszyscy-zostali-wegetarianami-naukowiec-z-oxfordu-szokuje-prognozami
BRAWO!
Dokaldnie, autor ma 100% racji :(
Cała prawda........