Zjednoczone Emiraty Arabskie chcą kupować polskie produkty w ramach budowania strategicznej rezerwy żywności. Ameryka wykupuje od swoich rolników wołowinę, wieprzowinę i mleko. Cały świat robi zapasy, a Polska? Sprzedała za granicę w ciągu ostatnich 2 miesięcy 4 razy więcej zboża niż rok temu. Dlatego cena paszy dla krajowych producentów zwierząt wzrosła. Z kolei branże mleka, mięsa żądają skupu interwencyjnego, bo cena w skupie jest rekordowo niska. Jak zwykle- koszty rosną, ceny w skupie spadają. Dodatkowo państwowi weterynarze odmawiają wykonywania swoich obowiązków i „dobijają” polskiego rolnika. Przez nieudolną politykę państwa czeka nas brak żywności i upadek polskiego rolnictwa?
Zamknięte fermy norek
O koronawirusie wciąż wiemy mało. Kilka tygodni temu GIS informował, że "Osoby otrzymujące paczki z Chin nie są narażone na zakażenie się nowym koronawirusem. Koronawirusy są znane z tego, że nie przetrwają długo na przedmiotach takich jak listy lub paczki." Dziś dokumenty urzędowe przechodzą 42 lub nawet 72 godzinną kwarantannę. Nikt nie może ich dotykać przez obawę zarażenia koronawirusem. Wciąż WHO i specjaliści twierdzą, że zwierzęta nie przenoszą koronawirusa. Jednak go mają. Najpierw była mowa o nietoperzach, później wykryto go u chińskich psów, u amerykańskiego tygrysa, ostatnio świat obiegła informacja o zarażonych 2 domowych kotach. Zaledwie kilka dni temu okazało się, że dwie fermy norek w Holandii zostały zainfekowane. Zostały zamknięte. Produkcja stanęła. Co jeśli w Polsce zarażą się kurczaki, krowy czy świnie? W tej trudnej sytuacji zasadne jest tworzenie rezerw żywnościowych.
Mamy kryzys!
Każdy z branży rolno-spożywczej zapewnia, że trzeba z rynku ściągnąć nadwyżki żywności, które powstały w skutek ograniczonego eksportu. Najlepiej gdyby trafiły one do państwowych magazynów i zabezpieczyły polskich konsumentów. W Polsce wiele organizacji rolnych apeluje o interwencyjny skup. Pomogłoby to ustabilizować ceny produktów na rynku oraz utrzymać płynność gospodarstw rolnych. Nie dopuściłoby to do ich upadku. Dziś stoją na krawędzi bankructwa. Łącząc fakty: zła sytuacja finansowa gospodarstw i zagrożenie zamykania hodowli ze względu na koronawirusa. To wszystko może doprowadzić do tego, że w Polsce zabraknie żywności.
Arabowie chcą wykupić, ministerstwo zadowolone
Arabowie gromadzą żywność. Nasz rząd zamiast zabezpieczyć polską gospodarkę rolną i polskich konsumentów podaje tę informację dalej i uważa, że to sukces. W dobie kryzysu i trudnej sytuacji finansowej, obce gospodarki tylko czekają, aby za bezcen wykupić upadające gospodarstwa.
Takie informacje możemy uzyskać na stronie ministerstwa rolnictwa: Władze PZEA złagodziły warunki oznakowania produktów rolno - spożywczych. Obecnie nie ma potrzeby dodatkowego oznakowania w języku arabskim ani też zamieszczania daty produkcji. Wystarczy tylko data ważności, najlepiej data przydatności do spożycia. Ułatwienia dotyczą produktów odprawianych przez porty w Dubaju i na czas pandemii do odwołania. Radca rolny ministerstwa rolnictwa przy ambasadzie w Abu Zabi napisał do ministerstwa rolnictwa "O rynek ten stara się cały świat, radzę więc przyjąć moje sugestie."
Zależy im, by wykupić nasze produkty. Prawidłowo, bo są najlepsze, jednak dlaczego nasz kraj nie chce gromadzić zapasów?
Marek Sawicki, były minister rolnictwa te działania nazywa sabotażem. "Susza pogłębia się. Od dwóch miesięcy alarmuję, by Agencja Rezerw Materiałowych zaczęła gromadzić zapasy strategiczne zbóż. Zero reakcji. Cały mądry świat gromadzi zapasy, a Polska w ciągu ostatnich 2 miesięcy wyeksportowała milion ton pszenicy, 4 razy więcej niż rok temu. Co to jest sabotaż?" - napisał w internecie Sawicki.
Będziemy płakać nad rozlanym mlekiem "się odbuduje"
Nie ma skupu interwencyjnego. Nie ma pieniędzy za zeszłoroczną suszę. Są rekordowo niskie ceny drobiu. Pogłębia się susza. Ministerstwo rolnictwa się zastanawia. Zero wizji, tylko mówienie o tym, jak jest dobrze.
"Produkcja Polski jest na tyle duża, że wiele krajów nam zazdrości. Jesteśmy znacznym krajem eksportowym. Owszem pozrywały się te połączenia, ale to wszystko się odbuduje. Polska żywność była kupowana na świecie, ponieważ jest dobrej jakości i jej cena jest dość atrakcyjna" - powiedział minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w TV Republika.
Panie ministrze samo się nie odbuduje. Do tego potrzebna jest strategia. A tymczasem, inne gospodarki już dawno zaczęły planować, co zrobią po kryzysie. My mówimy "się odbuduje".
Weterynaria stoi
Okazuje się, że w Polsce "dobija się" rolników. Powiatowa Lekarz Weterynarii we Włodawie odmówiła wykonywania swoich obowiązków z powodu koronawirusa. Hodowca chciał uzyskać dokumenty potrzebne do przewiezienia 450 świń. Dostał informację, że nie jest to możliwe. Interweniuje AGROunia. Napisała w tej sprawie pismo do Głównego Lekarza Weterynarii z żądaniem wyjaśnienia sytuacji.
"W świetle nadciągającego kryzysu gospodarczego oraz wysokiej aktywności konkurencyjnych wobec polskich hodowców podmiotów zagranicznych (nic nam nie wiadomo o jakichkolwiek ograniczeniach w funkcjonowaniu administracji np. w Danii, która by blokowała możliwość pracy tamtejszym hodowcom) - postawa Inspekcji Weterynaryjnej nosi znamiona dywersji i rodzi pytania o zrozumienie lub brak zrozumienia, faktu iż praca w administracji państwowej i samorządowej jest swojego rodzaju służbą publiczną.
Zasadnym jest więc być może odpowiedzieć sobie na pytanie, czy niektóre osoby tworzące tę instytucję nie powinny przenieść swojej aktywności zawodowej na obszar komercyjny. Należy przy tym nadmienić, iż wszystkie podmioty prywatne, którym ustawowo nie odebrano lub nie ograniczono możliwości funkcjonowania - działają obecnie na podwyższonych obrotach (vide firmy kurierskie, sieci handlowe i dyskonty)." - napisał Michał Kołodziejczak z AGROunii.
K.M.
Dodaj komentarz
Komentarze
Gdzie w tej sytuacji jest wielki Andrzej duda Gdzie tysiące Polaków traci miejsca pracy wstyd mi za taką głowę państwa..