fot. John Deere
W Polsce przybywa samochodów elektrycznych. Obecnie zarejestrowanych jest ich blisko 7 tysięcy. Czy dla rolnictwa to także przyszłość?
Dlaczego elektryczne?
Praca silnika elektrycznego w traktorze czy innej maszynie poruszającej się po polu to mniej hałasu, większa elastyczność i precyzja w sterowaniu. Każde koło może być napędzane oddzielnym silnikiem elektrycznym. Koszt eksploatacji jest także zdecydowanie niższy.
Dla przykładu prototypowy elektryczny samochód osobowy Vosco S106EV wyprodukowany w Kutnie przejeżdża 100 km za 6-7 zł. Jednak na polach i to nie tylko w Polsce, póki co nie widać elektrycznych traktorów. Chociaż prace prototypowe w największych fabrykach trwają.
Najważniejsze problemy to żywotność baterii i czas ich ładowania. Np. prototyp Johna Deere może pracować do 4 godzin, a ładowanie jego baterii trwa 3 godziny. Na taki przestój w pracy nie może sobie pozwolić żaden rolnik. John Deere SESAM – pierwszy w pełni elektryczny ciągnik rolniczy. Jest w pełni zasilanym z baterii/akumulatora i może nieprzerwanie produkować 130kW mocy. Rama pochodzi z ciągnika serii 6R, a automatyczna przekładnia DirectDrive zapewnia prędkość od 3 do 50 km/h przy pełnej mocy akumulatorów. Ciągnik ten to wciąż wizja fabryki John Deere w zakresie autonomii energetycznej gospodarstwa/farmy przyszłości. Potencjalne korzyści obejmują stosowanie produkowanej energii odnawialnej w gospodarstwie rolniczy np. z małej biogazowni. Ciągnik SESAM pracuje praktycznie bez hałasu, co jest ważne, gdy pracujemy terenie zamieszkałym, zwłaszcza podczas pracy w nocy.
Przyszłość elektomobilności w rolnictwie
Już mamy traktory z klimatyzacją, WIFI, które mogą być zdalnie sterowane. Dlatego traktor z silnikiem elektrycznym nie zaskakuje. Jednak wspomniane bariery techniczne powodują, że jeszcze długo poczekamy na takie traktory na naszych polach.
Wyzwania ekologiczne, konieczność ograniczania kosztów produkcji oraz ogólne światowe trendy światowe z pewnością zmuszą rolników do wdrożenia maszyn zasilanych z baterii elektrycznych. Od tego odwrotu nie ma. Jednak obecnie zależy to od inżynierów i projektantów wielkich korporacji.
Są tu chętni na elektryczne traktory?
Piotr Kałudzki
Dodaj komentarz