Import zbóż zza granicy, a przede wszystkim spoza Unii Europejskiej to spory problem, nakreślany wielokrotnie przez rolników. W ostatnich kilku latach rolnicy borykają się z brakiem pomocy ze strony państwa i często nie mogą uprawiać tyle zboża co wcześniej (np w powodu suszy). Tymczasem ogromne ilości zboża sprowadzamy spoza Polski. O jakich liczbach mówimy? Dzięki dokumentom, w których posiadanie wszedł Agrolajt już to wiemy.
Tutaj należy na początek przywołać postać Krzysztofa Jurgiela. To polityk wywodzący się, ze środowiska Prawa i Sprawiedliwości, obecnie europoseł. Jurgiel deklarował, że bliskie są mu sprawy polskiej wsi, dlatego zasiadając w tej kadencji w Europarlamencie stara się wykazać, że tak naprawdę jest. Z dokumentów, do których dotarliśmy wynika, że Jurgiel już w październiku napisał do Komisji Europejskiej zapytanie dotyczące kontroli zbóż sprowadzanych z Ukrainy, pod kątem jakości i zawartych w nich pestycydów, których UE nie dopuszcza do użycia na swoim terenie. Odpowiedź? Nieznana - młyny KE mielą powoli. Jednocześnie też Jurgiel, mimo, że wywodzi się ze środowiska PiS, postanowił się wykazać względem rolników i napisał do Ministra Rolnictwa z zapytaniami o import zboża do Polski.
“W związku z tymi informacjami dotyczącymi importowania przez Polskę z krajów trzecich także zbóż, rzepaku, soi i kukurydzy mogących zawierać pozostałości pestycydów zwracam się z prośbą o przedstawienie wyników kontroli urzędowej w roku 2018 i 2019, w zakresie występowania pozostałości środków ochrony roślin i mikotoksyn oraz liczby przeprowadzonych kontroli, zakwestionowanych i cofniętych towarów.”
Agrolajt dotarł także do odpowiedzi Ministerstwa. Warto przytoczyć kilka zawartych w niej informacji.
Od stycznia do października 2019 Polska importowała 1,2 mln ton zbóż. 20 procent z nich pochodziło z Ukrainy.
Jak wygląda kontrola? Kontroluje się dwojako - po pierwsze kontrola dotyczy dokumentacji - tutaj według danych z ministerstwa skontrolowano 100 procent. Jednakże kontrola samych “papierów” nie wystarczy. Wyrywkowo kontroluje się także partie samych zbóż. Z danych udostępnionych przez ministerstwo wynika, że taką kontrolą wykonaną przez Państwową Inspekcję Sanitarną objęto niecałe 14 procent sprowadzonych w 2019 zbóż. Czy to dużo? Odpowiedzcie sobie sami.
Samo Ministerstwo w tymże dokumencie przyznaje “Na posiedzeniu (...) w dniu 18 listopada Minister Rolnictwa (...) zwrócił się do KE o przekazanie informacji czy Ukraina stosuje europejskie standardy w zakresie stosowanych środków ochrony roślin w produkcji zboża.”
“Jurgiel jako europoseł próbuje pokazać jaki to z niego jest obrońca wsi i rolników. Szkoda, że niewiele zrobił w temacie na którym się chce teraz wybić wtedy kiedy to on był Ministrem Rolnictwa - komentuje dla nas sprawę Michał Kołodziejczak - “Ewidentnie mamy tutaj do czynienia z kopaniem się pod dywanem przez dwóch konkurentów do tego samego ministerstwa. Szkoda, że kwestia zbóż z Ukrainy jest jedynie pretekstem do wzajemnych uszczypliwości, a nie leży w faktycznym zainteresowaniu obu.”
Czy coś w się tym temacie radykalnie zmienia? Niespecjalnie. Poza pismami, obradami i zapytaniami - niewiele. A szeroka rzeka sprowadzanego zboża zza naszej wschodniej ma się cały czas bardzo dobrze. Niestety. “Bo problem jest poważny i to o wiele bardziej niż wynika z dziurawych statystyk przywoływanych przez Ardanowskiego.” - kwituje Kołodziejczak.
Autorka: Malwina Napiórkowska
Dodaj komentarz
Komentarze
A węgiel też bardzo dużo go sprowadzamy z Rosji. 'oby Rosja rząd nie lubi to czemu pozwala' a import właśnie węgla, którego w Polscr6 nie brakuje. A kopalnie zamyka się. To jest dopiero chore.
Młyny Szczepanki - produkują mąkę z importowanego z Ukrainy zboża