GIGANTYCZNA fabryka śmierci w Chinach!

Fabryka śmierci 

W Guingang, w południowych Chinach zrealizowano projekt, który dla wielu może być naprawdę przerażający. Firma Yangxiang otwiera tam gigantyczną fermę wieprzowiny. Na dzień dzisiejszy powstały pierwsze cztery budynki produkcyjne tego założenia, ale w planach jest także jego rozbudowa. Jednakże to co już powstało i skala przedsięwzięcia może naprawdę przestraszyć.

Dwa budynki w których “produkuje” się wieprzowinę składają się z siedmiu pięter, pozostałe dwa mają ich już aż dziewięć. “Jeśli dokonamy szybkich obliczeń, mówimy o dwóch budynkach o pojemności 6500 loch w każdym i kolejnych dwóch budynkach, z których każdy może pomieścić 7600 loch. Łącznie daje to 28 000 loch o łącznej produkcji 13 575 prosiąt tygodniowo.” - czytamy na portalu 3trzy3.pl Trudno nazwać to, co dzieje się za murami fabryki hodowlą, dlatego celowo używamy słowa “produkcja”. Mamy tu bowiem do czynienia z maksymalizacją wydajności. Niezwykle wyśrubowane standardy bioasekuracji sprawiają, że pracownicy farmy nie opuszczają jej przez cały czas trwania swojej “zmiany”. Natomiast hodowane w fabrykach świnie w założeniu nie opuszczają nawet swojego budynku, a często nawet swojego piętra. Aby zapobiec zakażeniom doprowadzono do perfekcji ograniczenie jakiegokolwiek ruchu świń, które rodzą się, żyją i zostają przeznaczone do sprzedaży na mięso bez opuszczania jednego piętra. To straszny przykład jak wyglądać może “hodowla” przyszłości. Nie ma to już nic wspólnego z naturą, gdzie przez setki lat świnie hodowane przez gospodarzy spacerowały sobie po gospodarstwie, miały kontakt ze światem zwierząt i roślin. Natomiast w fabryce śmierci ich całe życie podporządkowane jest bioasekuracji i ostatecznemu przeznaczeniu - czyli ubojowi. Te, które przeznaczone są do dalszego rozrodu czeka jeszcze straszniejszy los - nie zostaną zabite, tylko będą maksymalnie wykorzystywane do spłodzenia kolejnych prosiąt. Wszystko w obrębie jednego piętra. “Karmienie jest zautomatyzowane, na sucho, z tradycyjnym programem karmienia, raz dziennie w sektorze ciąży i trzy razy dziennie w pomieszczeniach porodowych, aby poprawić zużycie paszy przez lochę.” - czytamy na 3trzy3.pl. 

Tymczasem w Polsce 

Podczas gdy Chińczycy otwierają gigantyczną fabrykę śmierci, w Polsce wykańczane są ostatnie małe gospodarstwa hodujące trzodę. Hodujące, nie produkujące. Świnie w oborach, umiarkowana ilość - to wszystko odchodzi w zapomnienie. W ich miejscu, wbrew oczekiwaniom niektórych, nie pojawia się próżnia. Polacy nadal spożywają wiele mięsa. Dlatego w miejsce małych hodowli, które nie mogą poradzić sobie z wyśrubowanymi standardami bioasekuracji, szalejącym ASF i biernością władz, wejdzie produkcja taka jak w Chinach. Gdzie świnia jest sprowadzona wyłącznie do roli produktu. 

Patrząc na to co dzieje się w Polsce można odnieść wrażenie, że jest to celowe działanie. Niezwykle ślamazarna walka z ASF, pobłażanie myśliwym, którzy zwiększają populację dzików roznoszących chorobę po kolejnych obszarach Polski. Obciążanie niemal wyłącznie hodowców świń odpowiedzialnością za kolejne ogniska, wybijanie całych gospodarstw z powodu pomoru, doprowadziły polską hodowlę wieprzowiny do zapaści. Wegetarianie mówią - “To dobrze, powinniśmy w ogóle zaprzestać hodowli na mięso”. Tylko, że obecnie to nadal mrzonki. Polacy jedzą mięso i wykończenie małych hodowli doprowadzi nie do tego, że przestaną je jeść, tylko że zaczną jeść mięso sprowadzane właśnie z takich fabryk jak w Guingang. A może o to właśnie chodzi korporacjom, które chętnie zmonopolizują rynek wieprzowiny? 

Autorka: Malwina Napiórkowska

Dodaj komentarz

Komentarze