W sobotę po brzegi wypełniło się warszawskie Palladium. Będziecie zaskoczeni. Na liście gości w rubryce „MIEJSCOWOŚĆ” widzę Rzeszów, Bydgoszcz, Warszawa. Na konwencję AGROunii w większości przyjechali ludzie z wielkich miast. Rolniczej, do tej pory AGROunii przybyło sympatyków, którzy chcą „zdrowej żywności i zdrowego państwa”. Chcą też pojednania miasta i wsi.
“Widzę tutaj dużo znajomych i czuję się jak w rodzinie, ale widzę, że sporo jest nowych twarzy, u niektórych widzę siebie sprzed 3 lat, gdy pojechałem na pierwsze spotkanie z Michałem Kołodziejczakiem” mówił podczas konwencji Andrzej Waszczuk, koordynator AGROunii.
Konwencja AGROunii była otwarta dla wszystkich chętnych, każdy mógł się zapisać i na nią przyjechać. Licznie pojawili się koordynatorzy, działacze i członkowie AGROunii z całej Polski, ale nie brakowało nowych twarzy. Skąd przyjechali?
W większości byli to mieszkańcy miast - Warszawy, Gdańska, Łodzi, Rzeszowa, czy Białegostoku. Nowe twarze-“miastowi” byli głodni programu AGROunii. Dobrze trafili, bo przedstawiony na konwencji plan nie dotyczył tylko rolnictwa. Założenia AGROunii są odpowiedzią na problemy zarówno rolników, jak i konsumentów, czy pracowników. Nas wszystkich. Bez podziału na wykonywany zawód, czy miejsce zamieszkania.
Wszyscy jesteśmy konsumentami
“Zdrowa żywność. zdrowe państwo” pod takim hasłem zorganizowana została konwencja AGROunii. Lider AGROunii przedstawiły szereg działań, które należy wykonać, Polacy mieli zarówno dostęp do “zdrowej żywności”, jak i żyli w “zdrowym państwie”. AGROunia domaga się m.in. wprowadzenia 70% polskiej żywności na sklepowych półkach, czy ustalenia maksymalnych marż na jedzenie.
“To jest wybieg nie dla rolników, a dla konsumentów. Wiedzcie o tym, że to jest dlatego, żeby zachować w Polsce produkcję, która da nam przynajmniej to minimum” - mówił podczas konwencji lider AGROunii, Michał Kołodziejczak.
“Koniec z żywnością sprzedawaną z wielkim zarobkiem dla sklepów. Uzależnimy cenę początkową produktu, tą, którą dostaje rolnik z ceną końcową. Nie może być tak, że kupują za 15 gr, a sprzedają za 3,50 zł i zrzucają winę na pośrednika. Produkt w sklepie nie może kosztować więcej niż dwa razy tyle, co u producenta” - dodawał.
Wszyscy jesteśmy pracownikami
Oprócz planu na walkę z patologiami w handlu poruszano sprawy pracowników. Na scenie pojawili się goście- osoby niezwiązane z rolnictwem, z każdej strony politycznej, którzy mają wspólny cel- walkę o pracowników.
“Wy wytwarzacie żywność, my sortujemy na magazynach, my wysyłamy do klientów, my sprzedajemy ją w centrach handlowych i na straganach. Dlaczego jak nas są miliony, a ich kilka osób, to my nie rządzimy tym krajem? Musimy się ruszyć. Nam wmawiają, że pracowników tym kraju nie ma” - mówiła Magda Malinowska ze Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza.
“Korporacje robią, co chcą. Interpretują prawo, tak jak chcą, a sądy później na to pozwalają.” - dodawał Grzegorz Cisoń, który obecnie zajmuje się kwestiami pracowniczymi.
“Chciałbym się doczekać chwili, w której człowiek pracy znowu podniesie głowę. To jest ta odwieczna walka o naszą godność, bo najgorsze, co nam zrobili, to jest to, że nas upokarzają na każdym kroku, że nas upodlili, że znowu nam kazali pochylić głowę”- mówił Piotr Ikonowicz, Społeczny Rzecznik Praw Obywatelskich.
“Tylko razem jesteśmy w stanie to zrobić, budując sojusz między ruchem wiejski i miejskim. Michał walcz i nie zapomnij o mieście, bo miasto też trzyma za ciebie kciuki”- dodawał Jan Śpiewak, miejski aktywista.
Miasto chce działać
Po dwóch dniach od konwencji Michał Kołodziejczak podsumowywał wydarzenie w mediach społecznościowych. Do lidera AGROunii mógł zadzwonić każdy. “Dzwonię do Pana, ale nie jestem rolnikiem. Jestem miastowy” - wybrzmiało przy pierwszym połączeniu - dzwoniący chciał wiedzieć, co AGROunia ma do zaoferowania dla mieszkańców miast. Kolejne połączenia, to kolejne osoby z miast i kolejne osoby, które chcą działać z AGROunią. Jest w nich taki zapał, jak w osobach, które przyłączyły się do AGROunii trzy lata temu i działają w niej do dzisiaj.
Siła AGROunii. Siła pojednania
Na trzy dni po konwencji rzuca się w oczy też, to do czego udało się doprowadzić działaczom AGROunii - udownić, że siła polega na jedności, że wspólne działania mają sens, że trzeba działać ramię w ramię, bez podziału na mieszkańców wsi i miast, bez podziału na lepszych i gorszych, bez podziału na prawą i lewą stronę. Udowodniono, że można zerwać z zakorzenionym w polityce i mediach schematem podziałów.
“AGROunia jest wyrwana ludziom z serc, ona jest budowana z serc. To ma nie być klan biznesowy, a normalne budowanie więzi między ludźmi” - zakończył sobotnią konwencję Michał Kołodziejczak.
Dziś im bardziej widoczna jest siła AGROunii, tym bardziej widać, że sojusz miasta i wsi jest niewygodny dla polityków. Oni za wszelką cenę będą chcieli nas skłócić w imię rzymskiej zasady "dziel i rządź".
“Szedł człowiek z targu i niósł w worku szczury, one zaczęły go gryźć po plecach. Wiecie, co zrobił? Ściągnął worek, otworzył i zamieszał kijem w worku i szczury zaczęły się gryźć między sobą”- przypomniał przypowieść podczas konwencji Michał Kołodziejczak.
Aneta Wasilewska
Dodaj komentarz
Komentarze
Nieźle