Strzelają z armatek hukowych i trafiają w sąsiadów. Kolejne pole konfliktu!

"Chcesz pozbyć się dzikiej zwierzyny i ptaków na dobre? Wszystkie inne sposoby odstraszania zawiodły, a ty już nie wiesz jak poradzić sobie ze szkodnikami? Czas postawić na mocne i efektywne rozwiązanie - armatka hukowa, czyli Twoja odpowiedź na problem niechcianych intruzów." - tak na witrynie sklepu internetowego brzmi opis urządzenia do odstraszania dzikiej zwierzyny, głównie szpaków i dzików. 

Czy jest skuteczne? Rolnicy i sadownicy, którzy posługują się armatkami hukowymi zachwalają urządzenie. Jest jeden problem - armatka w chwili wystrzału emituje dźwięk na poziomie 120 decybeli (to poziom głośności startującego odrzutowca). 

Hałas niesie się po okolicy i może być uciążliwy, zwłaszcza latem, gdy otwarte są okna. Jak informuje Radio Łódź taki problem mają mieszkańcy wsi Ornice w gminie Piątek. 

"Czujemy się jak w 1939, bez przerwy wystrzały. Jest gorąco, otwieram okna i cały czas słyszę hałas. Najgorzej jest w nocy. Zgłaszaliśmy to, ale bez efektu" - mówi jeden z mieszkańców. Dziennikarz Radia Łódź cytuje Krzysztofa Lisieckiego wójta wsi, który informuje: 

"Zgłosiłem sprawę na policję. Prosiłem mieszkańców, aby powiedzieli mi kto strzela, ale moim zdaniem jest to zmowa milczenia. Nie wyobrażam sobie, żeby chodzić teraz po polach kukurydzy, słonecznikach i szukać armatki na tych hektarach. Rozmawiałem z komendantem. Po wizycie policji sytuacja uspokaja się na jedną noc, ale policja też nie wie kto strzela." 

Pozwolenia na korzystanie z armatek wydawane są przez Urząd Marszałkowski. W internecie na próżno szukać tej informacji w ogłoszeniach sprzedaży urządzenia. W woj. łódzkim wydano cztery takie pozwolenia, ale żadne nie obejmowało terenu gminy Piątek. Mieszkańcy czują się bezradni. Rolnicy szukają wszelkich sposóbów na ochronę swoich upraw. Populacja dzika rośnie. Z wypłatą szkód łowieckich w wielu miajscach w kraju są problemy. Konflikt może więc narastać.    

Dodaj komentarz

Komentarze