fb/projektAGROunia
Rolnicy dla Warszawy - Kocham Polskę, więc wybieram polską żywność - pod taką nazwą organizacja AGROunia przeprowadziła wczoraj happening promujący polskie produkty rolno-spożywcze.
Kampania promocyjna w ramach projektu "Polska smakuje" rozpoczęła się o godzinie 12 na Krakowskim Przedmieściu w pobliżu Biblioteki Rolniczej. Już pół godziny wcześniej ustawiła się społeczna kolejka osób zainteresowanych wypełnieniem ankiety oraz otrzymaniem w podziękowaniu najbardziej pożądanej wczoraj rzeczy na Krakowskim Przedmieściu, czyli AGROskrzynki pełnej świeżych warzyw i owoców.
Do takich skrzyneczek AGROunia dodawała też ciekawą ulotkę informującą o znaku „Produkt polski” i sok wyciśnięty ze świeżych jabłek najwyższej jakości. Sok ten zreszta był kolejnym hitem happeningu - ponad pół tysiąca butelek rozeszło się w niecałą godzinę. Przechodnie bardzo zachwalali jego smak i konsystencję a przede wszystkim zgodnie podkreślali, że za swój patriotyczny obowiązek uważają wybieranie polskiej żywności.
Temu zresztą przyświecał główny cel akcji - wskazaniu, że polska żywność jest nie tylko smaczna i zdrowa ale też przyczynia się do rozwoju całej gospodarki a rolnictwo jest jedną z gałęzi przemysłu, która w istotny sposób przyczynia się do budowania dobrobytu w naszym kraju.
Istotnym elementem akcji było logo znaku „Produkt polski”, które było wyeksponowane przez organizatorów akcji na każdym produkcie, który wczoraj można było otrzymać i spróbować jego walorów smakowych. Było tak chociażby w przypadku świeżych kanapek przygotowanych i dostarczonych przez jedną z rodzinnych firm garmażeryjnych.
Lider AGROunii, Michał Kołodziejczak podkreślał przy tej okazji znaczną wagę jaką niesie za sobą przenikanie się pobliskich branż między sobą - rolnicy, przedsiębiorcy i konsumenci znajdują się bliżej siebie, niż im się czasem wydaje. Stawianie w procesie zakupowym na polskie produkty pomaga różnym osobom osiągać wymierne pożytki - pracę, wynagrodzenie, bezpieczeństwo.
Jakie produkty były wczoraj promowane wśród mieszkańców Warszawy? AGROunia miała w swoim asortymencie: jabłka, ziemniaki, seler naciowy, buraki, cebulę, gruszki, pomidory, kapustę pekińską a nawet swojską kiełbasę. W sumie kilka ton owoców i warzyw, dziesiątki skrzyń i palet.
Zapytaliśmy Michała Kołodziejczaka o ocenę wydarzenia:
"Pokazaliśmy dziś, że potrafimy za niewielkie pieniądze przeprowadzić sprawną organizacyjnie akcję promującą polską żywność. Dla mnie najważniejsze jest to, że spotkaliśmy się wczoraj z bardzo pozytywnym odzewem mieszkańców stolicy - miałem okazję rozmawiać z emerytami żyjącymi w okolicach Starego Miasta jak i młodymi ludźmi, którzy dopiero od niedawna pracują i mieszkają w Warszawie. Wszyscy zgodnie wskazywali, że polską żywność uważają za najlepszą ale nie zawsze potrafią ją odróżnić od zagranicznej. Temu służyć ma właśnie znak „Produkt polski” do którego promowania się w ostatnich tygodniach włączyliśmy." - powiedział nam lider AGROunii.
Kołodziejczak wskazał ponadto, że: "Niezgodne ze standardami etyki w handlu działania dużych sieci handlowych, które w zdecydowanej większości świadomie wprowadzają klientów w błąd co do kraju pochodzenia warzyw i owoców, zmotywowały nas do aktywnego promowania znaku, który definitywnie informuje konsumenta, że ma do czynienia z efektem pracy polskich rolników i przedsiębiorców." Młody rolnik spod Łodzi wyjawił również, że "Krytyka, która od samego początku naszych działań, gdzieś tam zawsze nam towarzyszyła, istotnie wzmogła się, gdy w temacie obrony i promocji polskiej żywności porozumieliśmy się z ministerstwem rolnictwa. Niestety jest wiele podmiotów i grup, którym na rękę było sprzedawanie żywności fałszowanej, zagranicznej, bardzo często o niższych parametrach niż nasza krajowa a nierzadko z pozostałościami substancji niedozwolonych do użytku w Polsce. WIelki biznes nie ma skrupułów i nie oczekuję, że będzie nas wspierał. Jestem też przyzwyczajony do myśli, że będzie próbował podsycać idiotyczne zarzuty takie jak na przykład te, jakoby miałbym się zaprzedać diabłu za pare srebrników - po prostu polski rolnik wciąż jest siłą, zwłaszcza gdy posiada pozytywny kontakt z konsumentem oraz potrafi rzeczowo rozmawiać z władzą. Mam grubą skórę i będziey dalej robić swoje." - zakończył wypowiedź. Na pytanie czy w następnych tygodniach po AGROunii możemy spodziewać się kontrowersyjnych działań, do których do tej pory nas ta organizacja przyzwyczaiła, Kołodziajczak nie odniósł się i wrócił do obsługi mieszkańców Warszawy na straganie.
Zobacz krótki raportaż z happeningu:
Autor: Juliusz Pająk
Dodaj komentarz
Komentarze
cialis with dapoxetine Gregory spat, this can drinking vinegar lower blood pressure knight is not riding his own clan